Wielkopolskie: Zderzenie trzech aut. Sprawca zgłosił się na komendę

Jak informowaliśmy już wcześniej, w piątek, 18 lipca, na drodze łączącej Ptaszkowo i Kotowo doszło do zderzenia trzech samochodów osobowych.

– Według wstępnych ustaleń pracujących na miejscu funkcjonariuszy, kierujący trzecim pojazdem podjął manewr wyprzedzania, jednak widząc nadjeżdżający z przeciwka samochód, gwałtownie wrócił na swój pas, uderzając w nissana prowadzonego przez 30-latka z powiatu grodziskiego. Siła uderzenia spowodowała, że nissan przemieścił się i zderzył z volkswagenem, którym kierowała 37-letnia mieszkanka tego samego powiatu – relacjonował w poniedziałkowy poranek oficer prasowy grodziskiej policji, mł. asp. Karol Płóciniczak.

W wyniku zderzenia nissan wypadł z drogi na pobliskie pole.

– Na szczęście żaden z uczestników nie odniósł poważnych obrażeń. Zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję. Trwają czynności zmierzające do ustalenia sprawcy – dodawał.

Kilka godzin później mężczyzna zgłosił się na komendę.

– Funkcjonariusze od początku prowadzili czynności zmierzające do ustalenia miejsca pobytu sprawcy. Dysponowaliśmy jego danymi osobowymi, jednak mężczyzna nie przebywał ani w miejscu zamieszkania, ani pod żadnym z ustalonych adresów. Poszukiwany mężczyzna w poniedziałek popołudniu sam zgłosił się na komendę. Przyznał, że brał udział w zdarzeniu i że odjechał z miejsca kolizji. Jak tłumaczył, zrobił to w panice – wyjaśnia mł. asp. Płóciniczak.

Mężczyzna, jak dodaje oficer prasowy grodziskiej policji, nie przyznał się jednak do spowodowania kolizji.

– W jego ocenie to inny kierowca ponosi winę, co nie znajduje potwierdzenia w zebranym przez nas materiale dowodowym i ustaleniach policjantów. Funkcjonariusze skierują do sądu wniosek o ukaranie 31-letniego mieszkańca powiatu grodziskiego, który kierował pojazdem marki audi. Mężczyzna będzie odpowiadał za spowodowanie kolizji oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia – zapowiada mł. asp. Karol Płóciniczak.

I dodaje: – Potwierdzam również, że z miejsca zdarzenia żadna z osób nie została zabrana do szpitala. Dopiero później dotarła do nas informacja, że jeden z uczestników samodzielnie zgłosił się do placówki medycznej. Na szczęście obrażenia nie zagrażają jego życiu.