WiadomościZ bursztynem trzeba powoli. Zaliczysz "spławik” i robi się problem

Z bursztynem trzeba powoli. Zaliczysz "spławik” i robi się problem

Zimne i sztormowe zakończenie majówki nad morzem oznaczało konieczność skrócenia urlopu i długiego weekendu. Jednak dla innych było zapowiedzią prawdziwych łowów. Od poniedziałku na plażach w okolicach ujścia Wisły można spotkać setki poszukiwaczy bursztynu.
Fot. Licencjodawca. Z bursztynem trzeba powoli
Fot. Licencjodawca. Z bursztynem trzeba powoli
Redakcja NaMierzeje.pl

  • najlepszą porą na szukanie bursztynu jest zima, ale sztormowa i zimna wiosenna pogoda sprzyja w tym roku poszukiwaczom
  • na plaży w Mikoszewie morze wyrzuciło setki metrów "bursztynowego śmiecia”. To patyki, glony i muszelki, w których kryją się cenne kawałki złota Bałtyku
  • Nie od razu należy wchodzić na głęboką wodę. Najlepiej zacząć od poszukiwań "rekreacyjnych” i powoli zbierać doświadczenie

Duża część turystów szuka złota Bałtyku czysto rekreacyjnie, spacerując w ciągu dnia wzdłuż plaż w Mikoszewie i na Wyspie Sobieszewskiej. Są tu jednak też tacy, którzy do bursztynowych łowów podchodzą zupełnie na poważnie. Przywożą ze sobą kaszory, czyli specjalne podbieraki, którymi wyciągają z wody na brzeg „bursztynowy śmieć”. To źródło największych i najbardziej wartościowych okazów bursztynu.

– Śmieć to są patyki leżące na plaży lub w wodzie. – tłumaczy Tomasz Ołdziejewski, bursztynnik ze Sztutowa, bohater serialu Człowiek z Bursztynu. – Z daleka przeważnie widać je w wodzie jako czarne plamy. Czasami to mogą być glony, albo właśnie patyki z muszlami, z trawami czy z gałęziami. To są miejsca, które mogą być bogate w bursztyn.

Dzieciaki wyciągały rękami

Na plaży w Mikoszewie, nieopodal ujścia przekopu Wisły do Zatoki Gdańskiej spotykamy kilkadziesiąt osób. Grzebią w ciągnących się setki metrów stertach patyków i innych drobinek wyrzuconych przez wodę. Są tu tacy, którzy zbierają bursztyn w małe kubki razem z dziećmi, ale spotykamy też poszukiwaczy z kaszorami, ubranych w wodery – długie spodniobuty, używane często przez wędkarzy.

– Teraz to jest już mniej tego bursztynu. – tłumaczy jeden z poszukiwaczy, który wysypuje z siatki podbieraka ogromną stertę „śmiecia”. – Jak nie było jeszcze tej piaszczystej łachy to woda mocno tu falowała i bursztyn sam wypływał na powierzchnię. Dzieciaki rękami wyciągały.  Mewia Łacha osłoniła tę plażę od morza i nie ma już takich fal.

Bursztyn jednak wciąż jest, nawet, jeśli morze w Mikoszewie nie faluje tak mocno, jak kiedyś. Nam udaje się wygrzebać kilkanaście całkiem sporych kawałków w zaledwie pół godziny.

Nie tylko jesień i zima

Najlepszym czasem na poszukiwania bursztynu jest  okres jesienno-zimowy, kiedy występują silne wiatry i sztormy. Jednak w tym roku bursztyniarze z wielu grup chwalą się sporymi znaleziskami także na początku maja. Wszystko przez pogodę, która w tę wiosnę nie rozpieszcza turystów. Jednak nawet pomimo niskich temperatur, wielu z nich decyduje się na dłuższy pobyt nad morzem i spędza czas właśnie szukając bursztynowych okazów.

– Zaplanowaliśmy majówkę i kilka dni po niej dużo wcześniej, a pogoda jest jaka jest. Trochę zimno, ale świeci słońce i widoki są piękne, więc chodzimy z dzieciakami i szukamy bursztynów, bo czytałam w internecie, że jest wysyp. – mówi pani Aneta z Wrocławia. – Przez godzinę zebraliśmy już dwa kubki i dzieci mają pełne kieszenie. Drobnica, ale i tak cieszy. Nie jesteśmy zawodowcami, wiec nie wchodzimy do wody, nie wspominając już o szukaniu w nocy.

Fot. Licencjodawca
Fot. Licencjodawca

Nocne poszukiwania są najbardziej ekscytujące i maja w sobie atmosferę tajemniczości i magii. Bursztyn świeci w świetle latarek UV, więc nocna plaża w czasie poszukiwań wygląda jak kosmiczny poligon. Takie poszukiwania wymagają jednak też poważniejszych przygotowań i więcej specjalistycznego sprzętu.

– Turystom polecam na początku szukanie rekreacyjne, a przy okazji powoli można zdobywać wiedzę i doświadczenie. – sugeruje Tomasz Ołdziejewski. – Może od razu nie należy chodzić samemu, szczególnie wieczorem czy w nocy. Woda jest zawsze niebezpieczna, więc trzeba zachować zasady bezpieczeństwa. Ja sam nie wchodzę głębiej niż do pasa. Jeśli w wodery naleje się woda, to można zaliczyć tzw. „spławik” i robi się poważny problem.

fot. NaMierzeje.pl

Źródło artykułu:NaMierzeje.pl

Wybrane dla Ciebie