Zobacz jaki skarb skrywali strażacy w jednej z miejscowości w Wielkopolsce

Producent tego wyjątkowego sprzętu, firma Louis Tidow z Hanoweru, powstała w 1837 roku i szybko wyspecjalizowała się w produkcji sprzętu gaśniczego. W ofercie znalazły się m.in. sikawki ręczne, wozy konne, beczki na wodę i węże tłoczne. Sprzęt ten służył strażakom w całej Europie i uchodził za najwyższej jakości technologię pożarniczą XIX wieku. Sikawki konne Louis Tidow były czterokołowe, z zaprzęgiem konnym i ręczną pompą. W tamtych czasach to właśnie one stanowiły podstawę wyposażenia straży ogniowej, a producent oferował dodatkowo wyposażenie takie jak: siedziska, hamulce, prądownice czy smarownice.

W Sarbi ta zabytkowa sikawka konna nie tylko została uratowana przed zapomnieniem, ale również pieczołowicie odrestaurowana. Przez wiele lat stała w szopie u jednego z rolników. Robert Rybarczyk, jeden z mieszkańców wsi, osobiście zajął się przywróceniem jej dawnego blasku.

– Ta sikawka ma bardzo dużą historię, jeżeli chodzi o powiązanie z naszą wioską – mówi Robert Rybarczyk. – Są zdjęcia i różne dokumenty, gdzie widać, że nasi druhowie z OSP, a także zwykli mieszkańcy, pozowali przy niej. Można powiedzieć, że dziadkowie i pradziadkowie robili sobie z nią zdjęcia.

Dzięki jego zaangażowaniu dziś sikawka konna Louis Tidow stanowi nie tylko eksponat muzealny, ale też symbol lokalnej tożsamości i historii, który przyciąga uwagę mieszkańców oraz turystów.

- Sama naprawa trwała około pół roku. Każdą część trzeba były rozkręcić, pomalować, a elementy metalowe jeszcze wypiaskować. Później trzeba było wszystko skręcić i pomalować. W końcu udało się - mówi Robert Rybarczyk.

Od teraz Sarbia staje się obowiązkowym przystankiem dla miłośników zabytków techniki, historii straży pożarnej i unikatowych obiektów z duszą. Sikawka Louis Tidow przyciąga nie tylko swoim wyglądem, ale też bogatym kontekstem historycznym. Można ją oglądać przed Salą Wiejską w Sarbi.