"Towarzysze broni" Renoira. Film, którego bał się Goebbels
Iluzja ponad granicami
Akcja filmu toczy się podczas I wojny światowej, ale Jean Renoir nie opowiada o bitwach ani o bohaterstwie na froncie. Jego bohaterowie to francuscy oficerowie – z różnych światów, z różnym bagażem społecznym i życiowym. Jest tu kapitan de Boëldieu, wyrafinowany arystokrata, który zna niemieckiego oficera z dawnych czasów. Jest porucznik Maréchal, prosty, szczery i impulsywny. Jest Rosenthal – oficer pochodzenia żydowskiego, wywodzący się z bogatej rodziny bankierskiej.
Wszyscy oni trafiają do niemieckiego obozu jenieckiego, gdzie spotykają się z von Rauffensteinem – niemieckim oficerem, który z czasem zaczyna przypominać bardziej gospodarza starego świata niż bezwzględnego strażnika. Między więźniami rodzą się przyjaźnie, między wrogami – zrozumienie, a czasem nawet cichy podziw. W tej historii nie chodzi o zwycięzców i przegranych – tylko o ludzi, którzy wbrew wszystkiemu chcą pozostać… ludźmi.
Renoir z mistrzowską delikatnością pokazuje, że prawdziwe granice nie biegną między narodami, lecz między klasami społecznymi. To nie Francuz z Niemcem są sobie przeciwni – lecz arystokraci oddzieleni od świata codziennego i zwykli ludzie, którzy ten świat niosą na barkach.
Jak ocalał film „Towarzysze broni”
Film „Towarzysze broni” wywołał ogromne poruszenie już w momencie premiery. Ale nie wszystkim przypadł do gustu. Joseph Goebbels – minister propagandy III Rzeszy – nazwał go „wrogiem numer jeden niemieckiego kina” i zażądał zniszczenia wszystkich kopii. Dla nazistów film był niebezpieczny – szerzył idee jedności, równości i pokoju, ukazywał Żyda jako pozytywnego bohatera, a niemieckiego oficera jako człowieka z honorowym kodeksem. Burzył tym samym wygodny, czarno-biały podział na „dobrych” i „złych”. Po dojściu Hitlera do władzy film został zakazany nie tylko w Niemczech, ale także we Francji pod okupacją.
Przez dekady sądzono, że oryginalny negatyw zaginął podczas wojny. Jean Renoir próbował odtworzyć film z dostępnych materiałów, ale jakość była znacznie niższa. Dopiero w latach 80., w jednym z moskiewskich archiwów filmowych, odkryto niepozorną puszkę z taśmą. Okazało się, że to oryginał z 1937 roku – najprawdopodobniej wywieziony przez Armię Czerwoną po zdobyciu Berlina. Dzięki tej sensacyjnej „filmowej reanimacji”, dzieło Renoira odzyskało dawny blask. Dziś „Towarzysze broni” jest w stałej kolekcji nowojorskiego Museum of Modern Art (MoMA).
Ciekawostka na koniec
W jednej ze scen oficerowie więzieni w obozie śpiewają „Marsyliankę” – chwilę później niemieccy strażnicy reagują śpiewem „Die Wacht am Rhein”. To nie tylko konfrontacja hymnów, ale symboliczna bitwa idei. Scena była tak poruszająca, że film pokazano w Białym Domu z okazji urodzin Eleanor Roosevelt.Według krążącej anegdoty, prezydent Franklin D. Roosevelt miał wtedy powiedzieć: „Wszyscy demokraci świata powinni zobaczyć ten film.”