Woprowcy chcą zmian w ustawie o ratownictwie wodnym. Spotkali się w Bieszczadach, by o tym dyskutować

Ratownicy z całej Polski przyjechali nad Jezioro Solińskie na zaproszenie Bieszczadzkiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dyskutowano o przyszłości systemu bezpieczeństwa nad wodą i konieczności zmian.
ratownik, wopr, morze, ratownik wodny, pogotowie, pierwsza pomoc, lato, plaża, pomocratownik, wopr,
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Reflexions
Ewa Gorczyca

BWOPR, które ma siedzibę w Krośnie zorganizowało ogólnopolską konferencję w ośrodku AMW Rewita w Solinie, by rozmawiać o wprowadzeniu rozwiązań, które pozwolą na lepsze funkcjonowanie organizacji, zajmujących się ratownictwem wodnym. To m.in. centralne finansowanie WOPR oraz kwestie specjalistycznych szkoleń i uznawania uprawnień za granicą.

Obecna ustawa o ratownictwie wodnym obowiązuje od 2012 roku. Środowisko widzi potrzebę korekt. Działania w tym kierunku zainicjowało właśnie Bieszczadzkie WOPR. Posłanka z Krosna, Joanna Frydrych zawnioskowała w sejmie o powołanie zespołu ds. ratownictwa wodnego. Podobny zespół działa też w senacie.

Jakich zmian oczekują woprowcy?

Paweł Błasiak, prezes Zarządu Głównego WOPR podkreśla, że członkowie stowarzyszeń to pasjonaci, ale system ratownictwa wodnego nie powinien opierać się wyłącznie na ochotnikach.

- Powinien działać w pewien sposób zawodowy. Jeśli pełni się służbę kilka razy w tygodniu, po 12 godzin na dobę, to jest jak praca etatowa - mówi.

Jak wspomina, podczas ubiegłorocznej powodzi na Dolny Śląsk pojechało 300 ratowników wodnych, 600 czekało w gotowości.

- Nie pytali o pieniądze. Byliśmy jedyną formacją, która nie dostała żadnego wynagrodzenia - dodaje.

WOPR-y mogą liczyć na dotacje od wojewodów i samorządów, ale nie są to określone "z góry" kwoty a przyznawane pieniądze nie są wystarczające. Regionalne organizacje same wygospodarowują środki, nie tylko startując w przetargach na ochronę basenów i kąpielisk, ale także na przykład - prowadząc gastronomię (jak w przypadku Bieszczadzkiego WOPR).

- Musimy zarabiać, by moc ratować ludzi także poza kąpieliskami - tłumaczy Paweł Błasiak.

Potrzebne systemowe finansowanie

Artur Szymański, prezes Bieszczadzkiego WOPR podkreśla, że systemowe finansowanie ratownictwa wodnego jest niezbędne, aby te służby działały profesjonalnie.

- Żebyśmy nie martwili się o to, skąd wziąć pieniądze na ubezpieczenie łodzi, na paliwo, na opłacenie dyżurów ratowniczych, bo one w tej chwili w większości są dyżurami społecznymi - mówi Artur Szymański.

"Musimy być jedną nogą w łódce" - tak woprowcy charakteryzują swoją służbę i działania na takich akwenach jak na przykład Jezioro Solińskie, gdy ktoś tonie poza kąpieliskiem.

- Specyfiką ratownictwa wodnego jest to, że mamy jedynie cztery minuty na podjęcie skutecznej resuscytacji w przypadku osoby, która znalazła się pod wodą - mówi Paweł Błasiak.

Dlatego, żeby system dobrze funkcjonował, potrzebny jest sprzęt, baza, wyszkoleni ludzie i grupa ratowników na etatach, tam gdzie jest taka konieczność - przekonują woprowcy.

Czas na zmiany w szkoleniu i egzaminach

Ratownicy WOPR postulują także o zmiany w kwestii prowadzenia szkoleń i egzaminów, umożliwiających lepszą weryfikację umiejętności, a także doprecyzowania przepisów, tak by ich uprawnienia były uznawane także w innych krajach.

- Ratownictwo wodne jest bardzo ważne. Ratownicy działają szybko, sprawnie, ale potrzebują wsparcia ustawowego. Jako parlamentarzyści zdajemy sobie z tego sprawę. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zaproponowało przegląd dotychczasowych ustaw. Musimy zdiagnozować najpilniejsze potrzeby, wypracować takie akty prawne, które pomogą w rozwiązaniu problemów - mówi posłanka Joanna Frydrych.

Dariusz Sobieraj, który uczestniczył w konferencji w Solinie jako doradca ministra obrony narodowej, jest zdania, że WOPR, jako włączone do systemu obrony cywilnej, może być finansowane na podobnej zasadzie jak OSP.

- I korzystać z nie tylko z funduszy krajowych, ale też unijnych - mówi.

Wybrane dla Ciebie
W Polsce wciąż mamy 2,5 mln kopciuchów. Czy dotacje już nie działają?
W Polsce wciąż mamy 2,5 mln kopciuchów. Czy dotacje już nie działają?
Warszawa: Pracownik spadł z wysokości na Ochocie. Trafił do szpitala
Warszawa: Pracownik spadł z wysokości na Ochocie. Trafił do szpitala
Legnica: Alert pogodowy na niedzielę. Ma mocno wiać
Legnica: Alert pogodowy na niedzielę. Ma mocno wiać
Pod dyktando sztuki. Poruszające życie Fridy Kahlo
Pod dyktando sztuki. Poruszające życie Fridy Kahlo
Ciasto "leniuszek" z jabłkami. Szybkie ciasto z jabłkami i kakao
Ciasto "leniuszek" z jabłkami. Szybkie ciasto z jabłkami i kakao
Gala Nagrody "Okulary ks. Kaczkowskiego". Poznaliśmy tegoroczną zwyciężczynię
Gala Nagrody "Okulary ks. Kaczkowskiego". Poznaliśmy tegoroczną zwyciężczynię
Kobylanka: Ziemniaczane żniwa. Pierogi, kopytka i sernik z ziemniaka
Kobylanka: Ziemniaczane żniwa. Pierogi, kopytka i sernik z ziemniaka
Legnica: Zapisz się na badania. Program Profilaktyki Cukrzycy Typu 2
Legnica: Zapisz się na badania. Program Profilaktyki Cukrzycy Typu 2
Toruń: Rowerowa Masa Krytyczna wyruszyła w sobotę
Toruń: Rowerowa Masa Krytyczna wyruszyła w sobotę
Najgorsza śpiewaczka świata. Niezwykła historia Jenkins
Najgorsza śpiewaczka świata. Niezwykła historia Jenkins
Sprawa Bachmeier. Zabiła mordercę córki w sądzie
Sprawa Bachmeier. Zabiła mordercę córki w sądzie
Gniezno: Królowie w dresach. Pomysł budzi emocje u mieszkańców miasta
Gniezno: Królowie w dresach. Pomysł budzi emocje u mieszkańców miasta