Prawie 100 tysięcy wiz wydanych poza procedurą? Prokuratura sprawdza, kto przekroczył prawo
Wiza bez pozwolenia na pracę
Poland. Business Harbour to uruchomiony pięć lat temu program wizowy, który pierwotnie miał być narzędziem wsparcia dla cudzoziemców z branży technologii informacyjno-komunikacyjnych. Chodziło głównie o Białorusinów, którzy chcieli opuścić swój kraj w związku z represjami Aleksandra Łukaszenki po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi. Program pozwalał na legalny pobyt i pracę w naszym kraju bez konieczności uzyskiwania zezwolenia, które wcześniej było wymagane od wszystkich obcokrajowców.
Program bez formalnej podstawy?
Jednak jak się okazuje, program nigdy nie został formalnie zatwierdzony przez Radę Ministrów, a jego zasady nie zostały wprowadzone do systemu prawnego. Pomimo tego, do polskich konsulatów na całym świecie trafiały pisma zawierające instrukcje dotyczące preferencyjnego traktowania określonych wniosków wizowych.
- W pismach instruowano konsulów między innymi o priorytetowym rozpatrywaniu wniosków wizowych obywateli Białorusi z sektora technologii informacyjno-komunikacyjnych zakwalifikowanych do programu oraz wydawaniu im i ich rodzinom wiz z adnotacją "Poland. Business Harbour". Ponadto zalecano akceptować wnioski także od osób innych narodowości, jeśli pracowały dla firm relokujących się do Polski - na podstawie wniosku ich pracodawcy, który wcześniej otrzymał odpowiednie rekomendacje. Program miał być również rozszerzony na kolejne kraje, a także na kolejne firmy i specjalistów branży IT - informuje Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze.
Postępowanie zostało zainicjowane na podstawie zawiadomień złożonych przez Komisję Śledczą Sejmu RP X kadencji oraz Najwyższą Izbę Kontroli. W obu dokumentach wskazano szereg nieprawidłowości, które mogą sugerować przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, w tym pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Prawie 100 tysięcy wiz poza procedurą
Według ustaleń śledczych, opisane działania mogły skutkować wydaniem ponad 95 tysięcy wiz z adnotacją "PBH", w trybie nieprzewidzianym przez ustawę o cudzoziemcach. Skala jest więc ogromna i stawia pod znakiem zapytania nie tylko legalność całego procesu, ale także jego bezpieczeństwo oraz odporność na możliwe nadużycia.
- Postępowanie znajduje się na początkowym etapie i prowadzone jest w sprawie. Oznacza to, że na razie nie przedstawiono zarzutów żadnym konkretnym osobom, ale śledczy będą badać, czy doszło do przestępstw urzędniczych - tłumaczy zielonogórska prokuratura.
Na razie nie wiadomo, kto poniesie odpowiedzialność za ewentualne nieprawidłowości. Wśród nazwisk krążących nieoficjalnie w kuluarach pojawiają się byli wysocy urzędnicy MSZ oraz osoby związane z ówczesnym kierownictwem resortów odpowiedzialnych za program. Choć inicjatywa przez długi czas uchodziła za przykład sukcesu - szczególnie w kontekście relokacji innowacyjnych firm i przyciągania talentów technologicznych do Polski - obecne doniesienia stawiają ten obraz pod znakiem zapytania. Czy szczytne założenia nie stały się przykrywką dla systemowego obchodzenia prawa?